🐊 Opowiadania O Hanie I Piotrze
-O czym ty mówisz Piotr.-Niedawno miałaś wypadek a już dostarczam ci adrenaliny.-Daj spokój.-Powinnaś odpoczywać a nie się denerwować.Może gdybym powiedział ci gdzie jedziemy to byś się tak nie zdenerwowała i nie było by tego wszystkiego.-Przestań to nie twoja wina.
Opowiadania o Hanie i Piotrze nr 9 Randka Hany i Piotra Nadszedł wieczó Hana właśnie przygotywała do wyjścia , gdy usłyszała dzwonek do drzwi. - Piotr ja nie jestem jeszcze gotowa . - Hana ile można przygotować? - Nie marudź tylko czekaj . - Oj . Po chwili Hana wyszła z łazienki. - Na co idziemy? - Jest to niespodzianka.
Bo seks, Szanowny Panie Piotrze C, to poważna sprawa, powinien być zwieńczeniem miłości dwójki osób, intymnym doznaniem, które jest przeznaczone dla wyjątkowej osoby w naszym życiu. Ciekawa jestem, co Pan Piotr C myśli o niechcianych ciążach, aborcjach, chorobach wenerycznych, które często są konsekwencją rozpustnego trybu życia.
Hana Goldberg ma dwadzieścia pięć lat . Pochodzi z Izraela . Ma przyrodniego brata Przemka.Ma starszą siostrę Alise , młodszą siostrę Naomi i Miri . I jest ginekologiem w Leśnej Górze , ale to później.Jest zakochana w Piotrze Gawryle. Zerwała ze swoim narzeczonym , bo ją zdradzał i ma kontakty z pół świadkiem przestępczym .
Przez krzyż i mękę Twoją, Przez chwalebne zmartwychwstanie, Twoje, Przez przedziwne wniebowstąpienie Twoje, Przez łaskę Ducha Świętego Pocieszyciela, W dzień sądu Twego, My grzeszni Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie! Abyś mu przepuścił, wysłuchaj nas, Panie! Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie eleison.
Opowiadania o Hanie i Piotrze poniedziałek, 16 maja 2016. KIEDYŚ PRZYJDZIE TEN DZIEŃ CZ. 9 - WYJAZD PIOTRA I ZUZI W GÓRY PIOTREK DZIŚ WYJEŻDŻAM WRAZ Z ZUZIĄ W
Najnowsze informacje o zmarłym rok temu Piotrze Woźniak – Staraku właśnie ujrzały światło dzienne. Nikt prędzej o tym nie wiedział, a tajemnicę wyjawiła znajoma rodziny.
"Wyszło szydło z worka. Szanowny Panie Łukaszu B. Już nie będziemy razem pracowali, więc proszę nie opowiadać o Piotrze i zespole Feel zmyślonych historii. Jak już będziesz miał rodzinę (czego Ci życzymy), nie będziesz miał już czasu na opowiadanie w złości bajek o Nas. Nie bądź złośliwy, nie na tym życie polega.
Błagam o pomoc: 17.11.2022, 01:02: Św Piotrze i Pawle błagam o pomoc uzdrowienia mnie z moich wszelkich dolegliwości ukl pokarmowego i odbytu plciowego stanu i moczowego. Bóg przychodzi zawsze przez was a dostaliśmy was po to by nam Błogosławic i pomagać. Błagamy i imię Jezusa pomóżcie nam by można było normalnie żyć i pracować.
Opowiadania o Hanie i Piotrze wtorek, 24 maja 2016. 7. Wyjazd w Góry Świętokrzyskie cz. 3 - Wypadek na trasie Narrator Hana z Piotrem szli wzdłuż rzeki. Nagle
Me Trying to Put a Picture in My First AO3 Fanfic be like: by Hanie_Finally_Got_An_AO3_Account Fandoms: Original Work, OMORI (Video Game) General Audiences; Choose Not To Use Archive Warnings, No Archive Warnings Apply; No category; Complete Work; 16 Dec 2022
Hana I Piotr Opowiadania – Swiatcytatow Art; Opowiadania 1 – Część 2. – Hana i Piotr- Bez ciebie Umieram… 주제와 관련된 이미지 opowiadania o hanie i piotrze; 주제에 대한 기사 평가 opowiadania o hanie i piotrze; Hana i Piotr – miłość cierpliwa jest, łaskawa… Opowiadania M. : Hana i Piotr Cz.1
R86R5. Opowiadania o Hanie i Piotrze nr 15 Szóste urodziny Tosi Minął mięsiąc i zbliżały się szóste urodziny Tosi .Hana nie wiedziała co dziewczynce kupić. - Tosiu co chcesz na urodziny? - Wózek i Taką lalkę .- powiedziała Tosia pokazując wózek i lalkę z ulotki. - A jak dzidziuś? - Rośnie tak samo rośnie jak ty czy Elisabeth. - Mamo a wiesz co chciałachciałabym mieć braciszka. Hanie łezka zakręciła się w oku. Tosia pierwszy raz powiedziała do niej mamo . - Mogę tak do ciebie mówić ? - spytała niepewnie Tosia. - Tak Tosiu . - Co tak Tosiu ? - spytał Piotr. - Cześć kochanie. Że może do mnie mówić mamo. - Tosiu. Pogodziłaś się , że będziesz miała więcej rodzeństwa ? - Tak. Zresztą zawsze chciałam mieć rodzeństwo. Kilka dni później odbyło się przyjęcie urodzinowe Tosi. Mała Elisabeth zrobiła Tosi taki prezent , że powiedziała jej imię. Tosia dostała swoją wymarzoną lalkę i wózek od Hany. A od Taty wielką tablicę do rysowania i kredy . - Mamo Tato dziękuję. Hana się uśmiechnęła za dwa miesiące w wakacje biorą ślub w Izraelu. Mimo przeciwskazań ze strony Piotra , Darka i całej rodziny. - Darek , ale moja przyjaciółka tam jest . I chyba Ci mówiłam , że ona jest ginekologiem. - Nic mi takiego nie mówiłaś. - Dobra Stefan i pielęgniarka wiedzą o tym. - Czy ja jeszcze o czyśm nie wiem ? - Tam na miejcu ona jest moim lekarzem. A ty tutaj jesteś moim lekarzem. Zresztą mogę po prosić Anite żeby mnie zbadała po przylocie do Izraela. - Kto tam w ogóle jedzie ? - Ja , Piotr , rodzice Piotra , Kuba brat Piotra , Przemek , Wiki , Lena , Witek , Elisabeth , Tosia , Alise Aron i Michałek i Stefan. - No nie dwie kobiety w ciąży mają zamiar lecieć samolotem. - Darek chętnie bym cię zaprosiła , ale sam widzisz ktoś musi zostać na oddziale. Zresztą Kuba jest ginekologiem. - Macie mi obydwie zbadać po przylocie do Izraela. - powiedział Darek śmiesznie grożąc palcem . - Oj no dobrze. Piotr , Kuba i Witek dopilnują tego i jestem tego na 100% pewna . - Dobra wszystko jest w porządku. Po powrocie idziesz na urlop macierzyński. - Czyli za trzy miesiące. - Jak to za trzy miesiące ? - A miesiąc miodowy ? - No tak , czyli wrócisz w piątym miesiącu ciąży? - Tak. - Wracaj na oddział. Darek wypuścił Hanę , a ta poszła na oddział. - I co kochanie? - Jak wrócimy to mam zapewnione macierzyństwo . - Czyli ślub w Izraelu? - Tak .Dobra ja idę na oddział. Hana wróciła na swój oddział . Tego dnia miała siedem pacjentek do dwa zaplanowane porody , a trzeci nie planowany . Po dyżurze zasnęła na kanapie w Piotr zdjął jej kitel tak aby jej nie obudzić i zawiózł ją domu .
Hana i Piotr rozdział 1 opowiadanie 6 Niegrzeczny pacjent Przewieziony Przemek z OIOMu na internę poczuł się lepiej. Przyjęła go Agata. - Cześć Agata. - Cześć Przemek co z Haną ? I co ty tu robisz ? - Hana się ja zasłabłem. Mówiłem Wiki , że lepiej się czuję , ale ta kazała pielegniarce przenieść mnie na internę . - Przemek wiesz , że to może być anemia . Dobra krew do badań i zostajesz tu na oddziale. - Czy to jest konieczne ? - Tak i nie myśl , że Ci pozwolę iść do Hany. Pielęgniarka pobrała krew Przemkowi i zabrała go na salę . Tam założyła mu velflom i podłączyła go do kroplówkui. Jak poszła kroplówka to się od niej odłączył i poszedł na OIOM . - Cześć braciszku. - Cześć Hana. Jak się czujesz? - A dobrze .A ty nie powineneś leżeć na internie? - spytała Hana pokazując velflom. - Powinieniem. Cześć. - Cześć . Przemek wyszedł z OIOMu i poszedł na internę. Nie spotrzeżenie wszedł do sali. Postanowił jak przyjdzie Aga z wynikami badań to niech przekaże Oli jutro jak będzie szła na dyżur to niech przyniesie gazety o motoryzacji. Dziesięć minut Później przyszła Agata. - Jak się czujesz? - Mówiłem , że dobrze. Są wyniki ? - Jeszcze ich nie ma . Co robiłeś na chirurgii? A dokładnie na OIOMie ? - Nigdzie nie byłem . - skłamał Przemek wiedząc , że przez odwiedziny u Hany może mieć kłopoty . - Van Graff powiedział mi , że zgubiłan pacjenta. A tym pacjentem byłeś ty. Przemek zrobił nie winną minę , która nie zbyt przekonała Agatę. - Ale ja nie byłem na OIOMie. - Przemek nie kłam . Rud nie okłamałby mnie . Więc byłeś na OIOMie ? - Tak. - Przemek nie było tak od razu , a nie bawić się ze mną w kotka i myszkę. - Przepraszam. Miałem nie opuszczać interny. - Przeprosiny przulyjęte , tylko teraz nie opuszczaj interny. - Mogłabyś Olę po prosić aby przyniosła gazety do po czytania ? - Nie masz telefonu przy sobie ? - Ola dzień po wypadku Hany wzięła go ze sobą. - Przekaże jej. A ty odpoczywaj . Kilka godzin później przyszły wyniki badań Przemka . Ola z Agatą miały rację . Anemii się na bawił . Agata postanowiła go zostawić na oddziale.
Hana i Piotr rozdział 1 Opowiadanie 7 Niegrzeczny pacjent Po wyjściu Agaty Przemek zastanawiał się co zrobił źle . Przecież kochał swoją siostrę , Olę i Franię . Po chwili wszedł Piotr i dyrektor. - Cześć Piotr. Dobry wieczór dyrektorze . - Cześć Przemek. - Dobry wieczór Przemek. Jak się czujesz? Co Ci dolega ? I co się stało? - Po pierwsze dobrze .Po drugie mam anemię .A po trzecie zasłabłem czuwając przy Hanie .Nie wiem po Agata kazała mi zostać w szpitalu. - Może dlatego , że nie leczona anemia kińczy się tragicznie. Kiedy wychodzisz ? - Zapytaj się szanownej dr Woźnickiej. - Zdrowiejcie obydwoje i jak szybciej wracajcie do nas. - Sambor po tym zasłabnięciu narazie pewnie da tydzień zwolnienia jak Agata mnie wypuści. - Pewnie i masz racje. Słyszałem jak zwiałeś na chirurgię. - Wcale nie zwiałem. Tylko poszedłem odwiedzić Hanę. Zaledwie trzy zdania wymieniliśmy. - A nie Wiki ? - Ale co Wiki? - Kiedy wychodzisz? - Agata jest moim lekarzem prowadzącym , chociaż to Wiki mnie odesłała po moim zasłabnięciu. Zapytaj się Agaty kto jest moim lekarzem prowadzącym? - Ja jestem. - odpowiedziała Agata . - Jak tu mam długo siedzieć ? - Tydzień przynajmiej zostaniesz . - No nie. I co ja mam robić przen tydzień? - Leżeć i grzecznie przyjmować leki . - Mogę choćby odwiedzić Hanę? - Jeśli musisz i mnie uprzedź , że idziesz do Hany. - Tak jest pani doktor. Idzcie sobie. Ja chcę się przespać. - Przemek ma rację. Niech się prześpi , bo przexiwieństwie do waszej dwójki to nie spał trzy dni. Przemek zasnął kiedy mówiła to Agata. Dopiero obudził się na wieczorny obchód. Do sali weszła Lena , która miała nocny dyżur . - Cześć Lena . - Cześć Przemek jak się czujesz? - Dobrze. Ale uparte dziewczyny zostawiły mnie na oddziale. - Przemek ty masz anemię więc nie dziw się , że dziewczyny zostawiły na oddziale. Zresztą kto Cię tu zostawił ? - Agata z Wiki. - Znimi to nigdy nie wygrasz . Na ile Cię Agata zotawiła? - Mam tu zostać Agata nie jest taka uparta . Pozwoliła mi odwiedzać Hanę na chirurgii. Ale przed tem mam ją o tym poinformować. Lub lekarza dyżurującego na oddziale. Po obchodzie Przemek poszedł do Hany na OIOM .Ta sobie smacznie spała w swojej sali.
Opowiadania o Hanie i Piotrze nr 16 Ślub Hany i Piotra Minęły dwa miesiące nadszedł czas , aby wyjechać do Izraela. Hana trochę się denerwowała ślubem . - Kochanie wszystko w porządku? Jesteś bardzo blada . -Trochę się denerwuje ślubem. - Spokojnie nie ucieknę Ci spod ołtarza . Pamiętasz co obiecałyście z Leną po przylocie? - Tak , jak przyjedziemy to idziemy do Anity się zbadać. - A się zbadacie? - Obietnica to obietnica . Następnego dnia wszyscy zaproszeni goście i dzieci polecieli do Izraela. Hana , Izaak ojczym Hany , Hana , Piotr Lena i Witek pojechali z lotniska do kliniki. Hana zaprowadziła Lenę pod gabinet Anity .I sama tam została , bo też miała się zbadać. - Hana Anita też będzie na ślubie? - Tak . Lenka nie musisz się przejmować. Napewno się polubicie. Ciebie się nie da lubić . Zresztą Anita jest badzo dobrym ginekologiem. Moją po przednią ciążę prowadziła. - A ona wie , że jesteś w ciąży? - No nie . Wie jedynie , że wychodzę za mąż tutaj w Izraelu. Ona nie wie , że przyszłyśmy się zbadać. Ale myślę , że nas zbada . - Czy to ona ? - spytała Lena wskazując młodą kobietę o koło trzydziestki. - Anita. - Hana podbiegła do przyjaciółki . - Hana co tu taj robisz ? Przecież przygotowania do ślubu czekają. - Lena to jest Anite . Anite to jest Lena. - Lena. - Anite . Hana czy ty jesteś w ciąży ? - spytała Anite uważnie jej przyglądając . - Przed czujnym okiem ginekologa nic się nie da ukryć . Mogłabyś mnie i Lenę zbadać? - U Leny da się zauważyć Ciążę. A ty , którym tygodniu? - W czwartym mięsiącu ciąży. - Dziewczyny chodźcie się zbadać. Weszły do gabinetu. A Anite zaczęła jeździć głowicą od USG po brzuchu Hany . - Hana będziesz miała synka . Następna była Lena , która też się spodziewała Synka . Po badaniu pojechali do domu, gdzie czeksła na nich kolacja. Trzy dni później odbył się ślub kościelny . Dziewcznki zostały pod opieką Babci na czas wyjazdu .
"Bądź blisko. Bądź, kiedy światło me gaśnie, kiedy krew szemrze, a nerwy kłują i mrowią; bądź blisko mnie, kiedy (...) czas, szaleniec, miota kurzem i życiem, i furią płomienia". Skonany dyżurem Marek przekręcił klucz w zamku. Ani na chwilę nie mógł przestać myśleć o Agacie. Wszedł do domu w kompletną ciszę i ciemność. Zirytowało go to natychmiast, ponieważ zwykle o tej porze jego syn powinien wstawać do szkoły. Bałagan, jaki panował w mieszkaniu przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Ciuchy syna porozrzucane po całym przedpokoju, na kuchennym stole pełno okruchów i resztek jedzenia, a w zlewie stos brudnych naczyń. - Radek! Szkoła! - wrzasnął w przestrzeń, w ogóle już nad sobą nie panując. Wymacał kontakt na ścianie i spróbował zapalić światło, niestety żarówka nadal była przepalona. Wściekłość narastała w lekarzu jak szykujący się do eksplozji wulkan. - Cholera jasna, miałeś wymienić żarówkę! Prosiłem cię o to już trzy razy! Ale rzecz jasna brakło czasu! Tak zresztą jak na posprzątanie tego chlewu, który zrobiłeś z mieszkania! Szlag mnie zaraz trafi! Szybko ruszył w stronę pokoju nastolatka, niemal natychmiast potykając się na jego butach. Gdyby w ostatniej chwili nie chwycił się ściany, runąłby jak długi. Szala goryczy została mocno przeważona. - Krzywdę ci zrobię, gówniarzu! - Tata, to nie jest tak jak myślisz - rozczochrany i zaspany chłopak wyszedł z pokoju, w ostatniej chwili powstrzymując ojca pędzącego na niego jak taran. - Wiesz co ja myślę? Że wychowaliśmy cię na cholernego egoistę. Ale jesteś dorosły i mimo wszystko wydawało mi się - rozsądny. Miałem nadzieję, że rozumiesz, jak mi teraz jest ciężko. Marsz do szkoły, nie chcę cię teraz tu widzieć. A jeśli masz jakieś inne plany, to jeszcze dzisiaj wracasz do matki. - Frustrat - rzucił chłopak z gniewem w oczach. - Żeby ci chociaż raz na mnie tak zależało jak na niej. Lekarz nie zareagował. Skończywszy tyradę ruszył do sypialni, widowiskowo trzaskając za sobą drzwiami. Kiedy kładł się do łóżka, usłyszał ciche pukanie. - Czego nie zrozumiałeś? - powiedział zmęczonym tonem, otwierając. W drzwiach stała drobna niebieskooka blondynka. - Ten bałagan i wszystko to moja wina. Chciałam przeprosić i wytłumaczyć - wyciągnęła rękę do lekarza. - Martyna, przyjaciółka Radka. Zszokowany kardiolog usiadł na łóżku, blady jak papier. - A żeby wszystko było jasne i żeby kardiolog nie dostał przypadkiem ataku serca powiem - uśmiechnięty nastolatek wkroczył do akcji. - Że choć to może wydać się nieprawdopodobne, nie przeleciałem Martyny, mimo że spędziła u nas noc. - Chłopie, wyrażaj się jakoś przy kobiecie i o kobiecie... - Marek czuł, że zaraz straci rozum. - Mogłem przecież powiedzieć, że jej nie puknąłem - obruszył się chłopak. - Twojemu tacie chodzi o to, że nie poszedłeś ze mną do łóżka. - Kłamstwo, poszedłem, tylko że spałem w nogach. Po co kusić los i pomagać przeznaczeniu? - Zwariuję - jęknął lekarz w desperacji. - Dziecko - zwrócił się do Martyny. - Zrób mi kawy z łaski swojej, a ty - powiedz mi wreszcie, o co tu w ogóle chodzi. - To ja powiem - dziewczyna usiadła obok Marka. - Bo to w gruncie rzeczy jest bardzo proste do wytłumaczenia. Dla wszystkich, tylko nie dla mnie. Ale trzeba pokonywać słabości. - A ja na wszelki wypadek zostanę - Radek usiadł obok ojca z drugiej strony. - Gdyby tatusiowi wróciła chęć eksplozji. Przez kilka sekund Martyna wyraźnie zbierała się na odwagę. - Woli pan wersję pełną czy streszczenie? - spojrzała na Marka mądrymi oczami. - Prawdziwą, jest taki wybór? - To będzie streszczenie. Bo podobno słowa są źródłem nieporozumień, więc im mniej, tym większa szansa na przyjaźń między nami. Odchrząknęła. - Mój ojciec jest alkoholikiem, co już sporo wyjaśnia. Problem polega na tym, że matka go kryje i udaje, że wszystko jest okej, żeby go nie wywalili z pracy. Jest w tym jakaś logika, ale również oczywista dla wszystkich poza mną. I zwykle ja też udaję, że to, co się dzieje w domu, mnie nie bierze. Ale każdemu zdarza się popełnić błąd, to ludzkie. No i ja taki jeden popełniłam wczoraj. Wtrąciłam się między nich, bo ojciec zrobił sobie z matki worek treningowy, nie pierwszy zresztą raz. Sąsiedzi niczego jak zwykle nie słyszeli, a i ja nie wezwałam policji, bo to nic nie daje, kończy się na upomnieniu ojca i nie składaniu zeznań przez matkę, ewentualnie wycofaniu oskarżenia. Ale to była dygresja. Puenta? Dostałam w oko i wywalił mnie z domu. Niestety odziedziczyłam po nim upór, więc ani on nie chciał mnie wpuścić z powrotem, ani ja wrócić. No i z rozpędu zadzwoniłam do Radka. Uznałam, że mogę. Miał u mnie dług, gdyby nie ja, ostatnio oblałby matmę, a wtedy podobno pan by go zabił, bo do matury zostało niewiele czasu. Przyjechał po mnie i zamiast pomóc mu sprzątać, przez pół nocy użalałam się nad sobą. A potem poszliśmy spać, każde na swoją podusię. Więcej grzechów nie popełniłam. Przynajmniej wczoraj. Marek siedział na łóżku w kompletnym osłupieniu. Nie miał pojęcia, co mógłby powiedzieć dziewczynie. Jedyne, co przychodziło mu do głowy, to że jest niesamowicie silna, dzielna i inteligentna. Ale czuł, że w to by nie uwierzyła. Spojrzał na zapuchnięte oko Martyny. - Przyłożyłem jej lód. Inaczej byłoby jeszcze gorzej - raportował syn. Zadzwoniła komórka lekarza. - Cześć Idalia... Co się dzieje? Co ty mówisz! Wspaniała wiadomość, bądź przy niej. Niedługo przyjadę, mam jeszcze coś do zrobienia. Przez chwilę słuchał słów rozmówczyni. - Muszę ci podziękować, bo miałaś rację... Nie, nic, może później ci wytłumaczę. Ech, gdybyś wiedziała, jak bardzo przydałaby mi się teraz twoja przysługa... Porozmawiamy, do zobaczenia! Ciepłym wzrokiem popatrzył prosto w oczy syna. - Cofam egoistę, jestem z ciebie dumny. - Cofam frustrata. Jeśli odpuścisz dzisiaj szkołę, obiecuję, że posprzątamy, słowo honoru, a jak skończymy, ugotujemy dla niej rosół. - I powiemy, że to od pana, kobiety lubią takie rzeczy, a Radek wszystko mi tej nocy opowiedział - wtrąciła Martyna. - Chciałabym, żeby mnie kiedyś ktoś tak pokochał. Szczęściara z tej Agaty. Mężczyzna uśmiechnął się mimo woli. - Jedna mądra kobieta mi ostatnio powiedziała, że darowane komuś dobro powraca. Ty zrobiłeś dobro, a dla mnie wróciła Agata. To teraz chyba moja kolej. Odpuszczam wam szkołę, ale żeby mi to było ostatni raz! - Słowo honoru! - wykrzyknęli młodzi jednocześnie. Ostatecznie podejmując decyzję, Piotr zapukał w drzwi gabinetu. - Proszę - usłyszał oficjalny ton żony. - Nie przeszkadzam? Spojrzała na niego obojętnie. - Nie, następną pacjentkę mam dopiero za dwadzieścia minut. Słucham, czego potrzebujesz? - Chciałbym, żebyś skonsultowała mi kobietę, zanim poskładam jej rękę. Trzydziesty siódmy tydzień, a ją wzięło na wspinaczki po drabinie, jesteś w stanie w to uwierzyć? W ogóle kobieta jest jakaś dziwna. Jej rodzina jeszcze bardziej. Lepiej ode mnie znasz się na ludziach, może coś z tego zrozumiesz. USG jamy brzusznej w porządku, niby skurcze też niespecjalnie występują, ale lepiej dmuchać na zimne. Poza tym to trochę pretekst, nie umiem ci wyjaśnić, na czym dokładnie polega problem, ale coś tam jest wyraźnie nie tak, do tego stopnia, że martwiłbym się o dziecko. - Zbadam ją, jasne. W tych pozostałych kwestiach też zrobię co w mojej mocy, ale to pewnie zwykły stres, wypadek tuż przed porodem, nieodpowiedzialność, konsekwencje, sam rozumiesz - ginekolog wstała. Zrobiła kilka kroków w stronę wyjścia, ale chirurg zastąpił jej drogę, delikatnie biorąc kobietę w ramiona. - A przede wszystkim chciałbym, żebyś wiedziała, że bardzo cię kocham i nie chcę się już więcej z tobą kłócić o takie bezsensowne rzeczy. Przepraszam, nawet jeśli nadal do końca nie rozumiem, o co ci chodzi, skoro to dla ciebie ważne, postaram się informować cię o swoich planach, zanim podejmę ostateczną decyzję, nawet, kiedy wyda mi się to nieistotne. Hana mocno wtuliła się w męża. Ulga natychmiast poprawiła jej nastrój, wywołując uśmiech na twarzy, przywracając spokój. - Nie umiem się na ciebie długo gniewać, przecież wiesz - czule pocałowała go w usta. - I nigdy nie myśl, że przeszkadza mi czas, który poświęcasz Tośce. Przeciwnie - przeszkadzałoby mi, gdyby nie istniała w twoim życiu. Odsunęła go na odległość ramienia. - Cieszę się, że nie wyjedziemy skłóceni. Ale mimo to uważam, że dobrze nam zrobi urlop osobno. Chcę za tobą zatęsknić, Piotr. - Wiem, wiem, może po części masz rację. Ale co, jeśli ja już za tobą tęsknię? - Kończ z tą pacjentką, jedź do domu, wymęcz nam dziecko na powietrzu tak, żeby padło o dwudziestej, a ja wieczorem postaram się coś na to zaradzić. Myślę, że umiem to zrobić - włożyła palce w jego włosy, po raz kolejny szukając tak dobrze znanych ust. Piotr, nigdzie się nie spiesząc, odwzajemnił pocałunek. - Panie doktorze, pacjentka czeka - Hana usiłowała uspokoić oddech. - Chwilę poczeka, aktualnie do pani doktor jest długa kolejka. Służba zdrowia to wieczne kolejki. - Daj spokój, wariacie, tu chodzi o dziecko, idziemy ją zbadać. - A ja myślę, że tu chodzi o zdecydowanie kogoś innego, cudownego i niepowtarzalnego, kto jest dla mnie najważniejszy na świecie, nawet kiedy na chwilę o tym zapominam. I obejmując roześmianą żonę ramieniem, tanecznym krokiem poprowadził ją do drzwi.
opowiadania o hanie i piotrze